Produkt głupcze!

Redaktor Mabielan opisał już uczucia które wypełniają nasze serca po zmianie kapitana.
Ja chciałbym uzupełnić relację o kilka faktów które kolega współredaktor pominął z nadmiaru wzruszeń.
Po pierwsze primo - witamy kolegów z fregaty "Wietrzna Ruchoma" na naszym pokładzie.
Po drugie primo -  krzesła (a raczej Krzesła) na których zasiali kapitanowie (stary i obecny) postaramy się zlicytować na Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy
Po trzecie primo - słowo klucz z przemówienia: PRODUKT. Dokonajmy krótkiej analizy co tym PRODUKTEM może być. Co może wyjść po wymieszaniu następujących składników:
  • Wietrzna Ruchoma - i ich halodzwonki
  • Ławica Pozornego Konara - i ich video-chat
  • Klient i jego łowickie barwy
Odpowiedź nasuwa się sama

Zmiana dowódcy - nowy kapitan

Rok ów, był to dziwny rok, w którym rozmaite znaki na niebie i ziemi zwiastowały jakoweś klęski i nadzwyczajne zdarzenia.
W maju padał śnieg, managerowie wieścili stabilność, a lud pracujący ufał tym zapewnieniom. Nie dało się zauważyć nic niepokojącego.
A jednak - wraz z nadejściem zimy z odległego grodu Kraka nadeszły informacje o tyle niespodziewane co i niezwykłe.
Mamy nowego kapitana, który będzie dowodził naszym okrętem. Dotychczasowy kapitan zajmie najprawdopodobniej pozycję pierwszego oficera. Jeszcze większą niespodziankę sprawił jeden z dotychczasowych oficerów, który postanowił opuścić statek. Ciągle nie do końca wiadomo czy będzie to nagła ewakuacja szalupą, czy też zostanie wysadzony na ląd gdy okręt przebrnie przez nadchodzącą zawieruchę i zawinie do jakiegoś portu. Bosmanowie w pocie czoła (oprócz zwyczajowego poganiania majtków) starają się przekonać załogę by nie skakała do wody, tylko dlatego ze nowego kapitana nie zna. Wieść niesie także, że ilość oficerów powiększy się. Nie podejmuję się jednak stwierdzić jak będzie płynął dalej ten statek, gdy każdy z nich będzie chciał zostać sternikiem. Miejmy nadzieję ze nie czeka nas los Costa Concordii, i nie rozbijemy się na pierwszej napotkanej skale...

Powrót architekta [akcja po akcji]

Jak TVN24 jeszcze tego nie ma! Polsatu nie stać! TVP Info nawet o tym nie śni. Tylko u nas. Powitanie architekta minuta po minucie, akcja po akcji.

9:00 - Początek relacji
9:05 - Pod recepcją zbierają się ludzie
9:11 - Trwają nerwowe przygotowania, czerwony dywan jest rozwijany, panowie strzepuję niewidzialne pyłki z garniturów, panie nerwowo prostują spódniczki
9:20 - Pod recepcją już całkiem spora liczba widzów, fanki przepychają się na pierwsze miejsca przy drzwiach
9:44 - Recepcjonistka zaprowadza ordnung w pomieszczeniu
9:50 - INCYDENT! Grupka fanatyków z ruchu “Wolnej Aplikacji” wywiesza transparent “Żądamy zwolnienia zamkniętych statementów!”. Tylko dzięki sprawnej interwencji Pana Staszka nie dochodzi do skandalu
9:55 - Pojawia się Dziedzic z Dziedziczką
10:00 - Wszyscy nerwowo wpatrują się w drzwi wejściowe
10:09 - Damian się spóźnia
10:12 - Tłum spontanicznie zaczyna recytować “Damian nie wraca ranki i wieczory”
10:15 - JEST! PRZYJECHAŁ! EUFORIA! - fanki równocześnie piszczą, mdleją, i podstawiają ProcessingGridBase.cs do autografu
10:21 - Dziedzic wygłasza przemówienie powitalne
10:25 - Wzruszające przemówienie Dziedzica, przy fragmencie “...proponuje zobaczyć bryki na parkingu ...” wszyscy mają łzy w oczach
10:27 - Koniec przemówienia - Architekt wygłasza krótkie podziękowanie
10:31 - Przekazanie Karty Do Firmy
10:33 - Prezentacja koszulki z loginem dampel
10:34 - Koszulka zostaje zawieszona na zaszczytnym miejscu nad Plakietką z Certyfikatem, na pewno wkrótce dołączą do niej kolejne
10:41 - Pytamy jednego z widzów o komentarz “Mówiłem że na kolanach wszyscy wrócą”
10:50 - Kolejny INCYDENT! Zamaskowani sprawcy podpalili krzak na Skwerze Architektów
10:55 - Przedstawiciele KjuEja witają gościa chlebem z Knajpy obok 101 i najprawdziwszą foodlandzką solą
10:57 - Opinia widza “Gościu to wszytko jest do bani”
10:58 - Pierwsze ustalenia w sprawie Incydentu: sprawcy działali w samoobronie krzak był agresywny i prowadził natarczywą agitacje
11:00 - Uroczyste zaprzysiężenie. Architekt z lewą reką na sercu a prawą na spisanych normach ISO przyrzeka tychże norm przestrzegać
11:03 - Menadżer do spraw Norm i Procesów odbiera przysięgę
11:08 - Architekt zostaje zaprowadzony do biurka
11:10 - Tłum zaczyna się rozchodzić
11:15 - Koniec Relacji. Byliśmy świadkami wielkiego i podniosłego wydarzenia które odbiło się szerokim echem w świecie informatyki. Mnóstwo wzruszeń ale nie obyło się bez incydentów. Dziękujemy Państwu za uwagę.

Wrogie przejęcie

Atakują nas ze wszystkich stron - próbują nas przekupić, omamić, znęcić
- jednym słowem przejąć najlepszych z nas.

Jeszcze nie tak dawno wiele okolicznych firm dzielnie nas wspierało, oddając nam swoich pracowników za symbolicznie wręcz większe wynagrodzenie. Nieśmiałe próby zatrzymania niektórych przy pomocy haseł w rodzaju "musi pan pracować jeszcze trzy miesiące, przecież był pan u nas zatrudniony na pół etatu już ponad trzy lata", bądź "przecież nigdzie nie będzie Ci tak dobrze jak tu", lub "jeszcze pan tego będzie żałował, zobaczy pan" nie odnosiły skutku. Ci którzy przeszli przez geste sito rekrutacji Miękkich i Umysłowych - zaczynali pracę w nowym otoczeniu.

Ale ostatnio coś się zmieniło... Staliśmy się łakomym kąskiem, dla lokalnej konkurencji. Pierwszego kolegę którego nęcili, udało się jeszcze ocalić (choć obiecanych a niezjedzonych pączków długo mu jeszcze nie wybaczymy...). Kolejny z nas jednak uległ. Tym razem zapewne bez znakomitych pączków na pożegnanie się nie obejdzie - wszak opuszcza nas nie byle kto, lecz sam cookie-manger. Osobistość wyjątkowa, której przykład niejedną osobę skłonił do zmian... Co takiego się wydarzyło, że Damian nas opuszcza? Czyżby konkurencja jednak uświadomiła sobie że bez dobrych ludzi, znających się na swojej robocie ciężko coś zwojować w naszym biznesie, a najtańszy pracownik wcale nie musi być lepszy? Czy też tutejsi włodarze także "potrafią nakłonić" - tak spokojnego skądinąd człowieka - do takiej decyzji? Powtarzając za klasykiem - "Jak to jest że same najlepsze ludzie od nas odchodzą?"
Miejmy nadzieję że chodzi o to pierwsze, inaczej pewnie niedługo kolejni znajdą pracę w nowych/starych lokalnych "korporacjach".

Wracaj wiec Damianie, pomóż gdy larum grają, cuć po nocach przewracające się serwery, szukaj niezamkniętych statementow, i profiluj nieznane. A że konkurenci dają codziennie darmowe pół godziny przerwy, odwiedź nas czasem - wii i piłkarzyki czekają...

Flesz celebrycki

Coraz nas więcej w mediach. Na razie lokalnych, ale z takimi gwiazdami na pewno niedługo zawojujemy programy ogólnopolskie.
Oczywiście w pierwszej kolejności należy wspomnieć Pana Jacka. Ta, jak się wydawało, nieco przyblakła ostatnio gwiazda ubiegłego sezonu, rozbłysła nowym blaskiem. Wystąpił w kolejnej produkcji sponsorowanej przez stolicę innowacji. Dzięki temu występowi, wszyscy mogliśmy się przekonać, że mamy pod naszym dachem naprawdę wyjątkową osobę. Dowiedzieliśmy się że Pan Jacek to człowiek światowy, który programuje praktycznie od dziecka, i to nie byle gdzie, bo i w Krakowie, i w stołecznej Warszawie pracował. Wrócił jednak w rodzinne strony, za co jesteśmy bardzo wdzięczni.
Pod bokiem Pana Jacka, wyrasta nam już kolejna gwiazda - Kamil. Promuje się on ostatnimi czasy, jak tylko może - albo gdzieś pobiegnie, albo wkręci się przed kamerę, albo przynajmniej w firmowej gazetce o najlepszych w ostatnim miesiącu się pojawi. Ponoć jest on prawdziwą gwiazdą supportu, i potrafi się wybić nawet w projekcie w którym trudno o spektakularne sukcesy. Cieszymy się ze może on realizować międzynarodowe, spore projekty dla dużych klientów. Widać że Panu Jackowi rośnie pod bokiem mocna konkurencja, zaryzykuję nawet stwierdzenie, ze w biegu na 10 km (a nawet i na 1 km) Pan Jacek zostałby daleko w tyle...
Nie możemy również zapomnieć iż nasi najlepsi ludzie starają się dzielnie wspierać świat naukowy. Próbują wbić nieco wiedzy w jakże oporne głowy studentów. Janku, Jurku, wiemy że praca ze studentami łatwa nie jest (w końcu tez nimi kiedyś byliśmy), dlatego chcemy wam ogromnie podziękować za wsparcie i pomoc w wyjaśnianiu jakże zawiłych problemów "klaster - farma serwerów - czym się to różni". Panowie, świetna robota. Jeszcze raz dziękujemy.

I Wojna Mleczna

I stało się. Pierwsza "wojna pocztowa" za nami. Wszystko zaczęło się od niewinnego maila. Na wieść o podejrzanie szybko zmniejszających się zapasach mleka, w odległej strychowej krainie, wojownik Plemienia Pilnowaczy, Dariusz Opiekuńczy, rozesłał wszystkim informacje, by nie nadużywali mleka do celów niegodnych (jak powszechnie wiadomo jedynym godnym celem jest dodanie mleka do kawy).
Mleczno-płatkowym skrytożercom mówimy głośne NIE.
Niestety, szybko zareagowały elementy wywrotowe, kierujące się PRL-owską zasadą "co jest firmowe, to jest moje". Rozpoczął się bezprecedensowy atak. Wojowniczy Ketchup stwierdził że firma to nie tylko mleko na śniadanie, ale i obiadki, podwieczorki a także rozrywki powinna zapewnić, bo przecież ma czuć się jak w domu. A ograniczał to się on nie będzie...
I gdy już wydawało się, że nic nie powstrzyma konfliktu i eskalacji werbalnej przemocy, wypowiedziało się dwóch członków Rady Starszych. Ci powszechnie szanowani, doświadczeni wodzowie znaleźli rozwiązanie które powinno zadowolić wszystkich.
Wódz Maciej zaproponował by firma nabyła nowy "gadżet marketingowy" w postaci dojnej krowy (jak na załączonym obrazku). Natomiast wódz Adam zgodził się odbierać od tej krówki - o ile tylko dostanie zlecenie - upragnione przez wszystkich mleko.
Pojawiły się co prawda pewne obawy, że zamówienie na krowę, może się zmaterializować w postaci byka, i to jego "cielęce oczy" ujrzy wódz Adam, jednak nie dajemy wiary tym malkontenckim obawom... Coś takiego na pewno się nie wydarzy w naszej profesjonalnej organizacji.

Firmowe znalezisko

W ostatnim czasie dużo się dzieje, nie tylko w szeroko pojętym otoczeniu (poza granicami naszego wspaniałego miasta, państwa) lecz także u nas lokalnie, w budynku firmy (części wynajmowanej przez firmę, żeby było dokładnie). Otóż po otwarciu drzwi na zakład moim oczom ukazał się dosyć zdziczały, nadgryziony nieco zębem czasu sprzęt, który można było kiedyś nazwać komputerem - teraz więcej mocy obliczeniowej ma zegarek Casio F-91W. Poniżej zdjęcia przyuważonego zjawiska.


Chciałbym tym samym odpowiedzieć na kilka pytań, które mogą się na myśl cisnąć. Oto one w formie "NIE, ":
  • NIE, nasza firma nie prowadzi zbiórki starego sprzętu elektronicznego w celu utylizacji - robią to inne firmy (rec, rekopol),
  • NIE, nie próbowaliśmy instalować na tym "czymś" Windows 8 w wersji 64bit (32bitowa wersja z pewnością dałaby się zainstalować, to widać na pierwszy rzut oka chociażby po kolorze obudowy..),
  • NIE, ten "cud techniki" nie jest na sprzedaż!

Najfaktyczniejsze fakty

Niejako wywołany do tablicy przez Redaktora Fantazyjnego postaram się sprostować nieco "fakty" które naprodukował w konkurencyjnym blogu. 
Pierwsza  myśl jaka mi się nasunęła to pytanie "co to jest Jumiś?". Słyszał ktoś o tym uniwersytecie? Było coś na ten temat w dowcipie o dziewczynie z Wisconsin, ale oprócz tego?
Otóż nieprawdą jest że nie puszczamy klientów live. Weźmy przykład pierwszy z brzegu. Mimo stonki zrzucanej na nasze krzaki (wiadomo skąd) uruchomiliśmy wirtualnego doradcę - będzie go obsługiwało 100 (tak jest stu! one hundred! 10^2! száz!) agentów. Każdy kto choć odrobinę zna się na informatyce (a na pewno każdy kto studiował u Pierwszego Programisty na Podkarpaciu) wie jak ważni agenci są we współczesnym programowaniu. Dzięki wspólnemu wysiłkowi pracowników firmy określanej pogardliwie krzakiem (przyjmujemy to określenie "bo to przecie wraża przygana na największą pochwałę wychodzi") system ten jest czymś pośrednim między Fiatem 126p a Maybachem - czy pracownicy Korpo mogą się pochwalić takim sukcesem?
Co do gratyfikacji nie będę się nad nimi rozwodził - wspomnę tylko że w naszej firmie największą wartością są ludzie.

Co do drożdżówek, każdemu czytelnikowi na pewno nasuwa się pytanie dlaczego firma mieniąca się "Korporacją z Certyfikatem" nie posiada menadżera odpowiedzialnego za drożdżówki? Skąd wiecie jaki budżet na nie przeznaczyć i na który miesiąc zaksięgować?
Wszystko to jawi mi się jako spełnianie "pańskiego widzimisię". Tak też widzę podwójny Piknik (wciąż z sentymentu z wielkiej litery) Najpewniej Dziedziczka podczas weekendowego wypadu do Paryża, Mediolanu czy innej stolicy mody nabyła dwa kapelusze i nie mogąc się zdecydować który z nich wdziać na Piknik kazała podwoić imprezę.

Na koniec z okazji zbliżającego się Pikniku, by pokazać że nie jesteśmy małostkowi życzenia dla kolegów z Korpo - oby Wasze losy nie odbiegały od kształtu pierwotnego. 

Ankiety

Przypominam że jeszcze dziś do 23:59 masz szansę zagłosować na podtytuł Bloga.
Nie prześpij tej szansy! Ustalając tytuł Bloga masz szansę na trwałe wpisać się w historię Internetu! Nagroda dla autorów haseł też jest nie do pogardzenia. Słyszałem o arabie który po wysłuchaniu dowcipu LuPo zalepił sobie uszy cementem - wiedział że wszystko co od tej pory usłyszy wyda mu się smutne i drętwe w zestawieniu z tym genialnym dowcipem.

Konkurs cz. II

Przechodzimy do 2 etapu konkursu. Nadesłane podtytuły zostały umieszczone na ankiecie po prawej stronie. Od dziś do soboty można na nie głosować.

Kącik przeprosin

Chcesz kogoś za coś przeprosić?


Śmiało! Tutaj w komentarzu możesz przeprosić każdego za dowolne przewinienie.

Konkurs

Jako że nasz krzak stał sie na tyle rozpoznawalny że każdy chińczyk jest go w stanie znaleźć w ciągu 15stu minut podtytuł bloga stracił na sensie. Zgodnie ze standardami nowoczesnej organizacji (tak jest - my też mamy standardy!) nowy wyłonimy w drodze konkursu. Propozycje nowego tytułu należy dopisywać jako komentarz do posta (da się to zrobić anonimowo!). Z nadesłanych propozycji zwycięzca zostanie wyłoniony drogą głosowania (o ile będzie ich wiecej niż jedna :)).
Żeby zachęcić do nadsyłania - NAGRODA!
Dla zwycięzcy przedpremierowa wersja dowcipu LuPo!!




Chcesz zabłysnąć na przyjęciu?!
Zaimponować przyjaciołom?!
Zawstydzić rywali?!
Stosuj dowcipy LuPo

Myśl na dzisiaj

Samuraj odbierał sobie życie za pomocą wakizashi, jeżeli popełnił błąd mogący prowadzić do klęski w bitwie.

Finał

Wywiady z zawodnikami (pisane z pamięci więc mogą odbiegać od rzeczywistości)

Zwycięska drużyna - "Betoniary"
[WOBU]
Zajęliśmy pierwsze miejsce ale dzięki transferom i treningowi możemy być jeszcze wyżej (miejsce zerowe lub wręcz ujemne)

[LUPO]
 Mecz mógł się podobać ponieważ padało dużo bramek. Sędzia był zbyt pobłażliwy bo już w pierwszych sekundach powinien dać 2 czerwone kartki przeciwnikom. Zabrakło alkoholu i striptizerek dla zwycięzców.





Drugie miejsce - "Forfitery bez kółka"
 [pan Jacek]
Hello here is Jack from SM. Fuks i tyle. Źle przepracowaliśmy okres treningowy i  zabrakło nam kondycji na finał.

[GRWR]
Trochę nam nie poszło - w finale znaleźliśmy kółko i ciągle się o nie potykaliśmy. Na tym poziomie rywal bezlitośnie wykorzystuje takie błędy.

[Mr Romeo] Ja wciąż uważam że losowanie było nieprawomocne (nie było na nim komisji gier i zakładów) i siedem drużyn powinno zostać zdyskwalifikowanych. Znów przy zielonym stoliku pozbawiono nas tytułu.

Ewangelia radosnego poniedziałku

Znów poniedziałek - radujmy się

Poniedziałek kulinarnym wspomnieniem weekendu

Let's the Mortal Kombat begin

No to rozpoczynamy Turniej (tak jest przez Wielkie "T").
Nasz delegowany reporter, samozwańczy sekretarz i mianowany podlewacz (w jednej osobie!!) będzie dostarczał relacji o przebiegu meczy i dokonywał analizy taktyk.

Głosy zza miedzy

"Mówić o muzyce jest jak tańczyć o architekturze" takim cytatem katowała mnie nauczycielka od polskiego.
Kolega Milton z <tfu>Korporacyjnego Molocha</tfu> zwrócił moją uwagę na fakt że możliwe jest tańczenie o algorytmach. Piękne to to i wzruszające. Ja osobiście moją pracę w DTG a obecnie w BU$ wyobrażam sobie raczej jako statecznego poloneza. Business rule, Kanikuły i Authorization Tickety płyną sobie powoli, z gracją, przez klatkę, javajkę, dobry dom i dookoła parkingu. A wszystko pod kierownictwem Podkomorzego "ostatniego co tak poloneza wodzi".

Krajobraz

Oto jak wyglądamy z kosmosu.
No cóż chińskim murem nie jesteśmy.
I nie dziwić się że niektórzy mówią że krzak

Kwiatek

Mamy kwiatka! Sukces!
Już słyszę głosy zawistnych. "Informatyk nie potrafi zadbać o kwiatka". Jak to nie potrafi? Stworzyliśmy już event podlewanie kwiatka, założyliśmy konto na facebooku, i zamontowaliśmy USB w doniczce. Gdzie kwiatek może mieć lepiej?

Wieści z parafii

Wspaniała wiadomość! 
Jak donosi dziennik "Softavare Mindanum" rzeszowski infułat Jacenty został wyniesiony do godności biskupa pomocniczego. Odbyło się to w przepięknej tradycyjnej uroczystości Scrumari Ageialianis prowadzonej przez dwóch krakowskich biskupów. Cała parafia zgromadziła się w kręgu i wszyscy od najpotężniejszych infułatów poprzez proboszczów, wikarych, aż po najmniejszych kleryków mogli wyznać swe revorkensi nowemu biskupowi i uzyskać symboliczną pokutę.
Po zakończeniu uroczystości biskup Jacenty poprowadził swe pierwsze samodzielne Webexi Calinarium.
Gratulacje spływają z całego świata. Nawet zaprzyjaźnieni klerycy obrządku javowego przyłączają się do wspólnego świętowania. Mnisi Piwencjusz i Pikadoras przyszli tego ranka z dobry słowem, a archimandryta Damianopulos zapowiedział poczęstunek na początek tygodnia.
Teraz oczekujemy tylko z niecierpliwością na oficjalne formalne potwierdzenie wiadomości - kardynał już wiezie z Krakowa zamiokulkisa i konewkę - symbole władzy biskupiej