Atakują nas ze wszystkich stron - próbują nas przekupić, omamić, znęcić
- jednym słowem przejąć najlepszych z nas.
Jeszcze
nie tak dawno wiele okolicznych firm dzielnie nas wspierało, oddając
nam swoich pracowników za symbolicznie wręcz większe wynagrodzenie.
Nieśmiałe próby zatrzymania niektórych przy pomocy haseł w rodzaju "musi
pan pracować jeszcze trzy miesiące, przecież był pan u nas zatrudniony
na pół etatu już ponad trzy lata", bądź "przecież nigdzie nie będzie Ci
tak dobrze jak tu", lub "jeszcze pan tego będzie żałował, zobaczy pan"
nie odnosiły skutku. Ci którzy przeszli przez geste sito rekrutacji
Miękkich i Umysłowych - zaczynali pracę w nowym otoczeniu.
Ale ostatnio coś się zmieniło... Staliśmy się łakomym kąskiem, dla
lokalnej konkurencji. Pierwszego kolegę którego nęcili, udało się
jeszcze ocalić (choć obiecanych a niezjedzonych pączków długo mu jeszcze
nie wybaczymy...). Kolejny z nas jednak uległ. Tym razem zapewne bez
znakomitych pączków na pożegnanie się nie obejdzie - wszak opuszcza nas
nie byle kto, lecz sam cookie-manger. Osobistość wyjątkowa, której
przykład niejedną osobę skłonił do
zmian... Co takiego się wydarzyło, że Damian nas opuszcza? Czyżby
konkurencja jednak uświadomiła sobie że bez dobrych ludzi, znających się
na swojej robocie ciężko coś zwojować w naszym biznesie, a najtańszy
pracownik wcale nie musi być lepszy? Czy też tutejsi włodarze także
"potrafią nakłonić" - tak spokojnego skądinąd człowieka - do takiej
decyzji? Powtarzając za klasykiem - "Jak to jest że same najlepsze
ludzie od nas odchodzą?"
Miejmy nadzieję że chodzi o to pierwsze, inaczej pewnie niedługo kolejni znajdą pracę w nowych/starych lokalnych "korporacjach".
Wracaj wiec Damianie, pomóż gdy larum grają, cuć po nocach
przewracające się serwery, szukaj niezamkniętych statementow, i profiluj
nieznane. A że konkurenci dają codziennie darmowe pół godziny przerwy,
odwiedź nas czasem - wii i piłkarzyki czekają...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz