Popatrz jaki piękny krzak - kupmy go do swojego ogródka...


Tak. Stało się. Wszystko wskazuje na to że nasza wspaniała, młoda, dynamicznie rozwijająca się firma zostanie przejęta.

Co prawda gdy dokładniej przypatrzymy się strukturze akcjonariatu, i planom jak ma się on zmienić, nie jest już takie oczywiste, kto kogo kupuje i za czyje pieniądze, ale COŚ zmieni się na pewno.
W ostatni piątek z firmą "oficjalnie" pożegnał się jeden z jej założycieli. Zacne pożegnanie odbyło się w Krakowie, a napitku i jadła ponoć nie brakowało.
Mający go zastąpić Radi, pokazał już swoje oblicze znakomitego salesmana. Podobno sprzedawał będzie wszystko i wszystkim, bo taką ma fantazję. Komuś znudził się projekt? Nie chce mu się już użerać z wiekowym kodem? Bierzemy!!! Dziesięciu czy piętnastu programujących w assemblerze to betka.

Zawsze myślałem, że sprzedajmy to na czym się znamy (albo przynajmniej wydaje nam się, że się znamy...), ale najwidoczniej to żadne wyzwanie. Proponujemy jeszcze dżem i gwoździe... - nie ma to jak na dobry początek ustawić do pionu wszystkich którzy myśleli ze będą mogli pracować przy ciekawych projektach i się rozwijać.

Wprowadzamy ISO czyli "rośniemy w dół"

Kolejny kamień milowy w rozwoju firmy prawie za nami. Już niedługo wdrożymy normy ISO. Polityka firmy jest w tym względzie dość dziwna, żeby nie powiedzieć dziwaczna. Nie będziemy bowiem tych norm wdrażać w całej firmie, a jedynie w jednym BU. A w zasadzie nie w całym BU, a jedynie w jego części. Przyniosło to jednak także inne zmiany. Nasz wspaniały rzeszowski oddział mógł zająć "dodatkowe powierzchnie biurowe", jak można domyślić się po tytule niniejszego posta - schodzimy w dół (ale daleko nam jeszcze do piwnic...)

Przejęliśmy od DD kolejne piętro. I to nie byle jakie. Od razu widać że robili je dla siebie. O dziwo dało się wygospodarować rozsądnych rozmiarów kuchnie, salkę konferencyjną, a nawet kibelki do których nie wchodzi się wstając bezpośrednio od biurka.
Przeprowadzka nastąpiła niespodziewanie sprawnie, i w zapowiadanym czasie - rzecz jeszcze niedawno nie do pomyślenia. Może to zasługa nowego szefa Januarego (żeby nie wymieniać z nazwiska - posłużyłem się pseudonimem), a może nowej szefowej administracji, ważne że się udało.
Po ostatnich zmianach, struktura oddziału rzeszowskiego przedstawia się następująco:

Strych - to miejsce ludzi ze szczytu, pracujących na zlecenie poważnych bankierów, obracający wielkimi (choć czysto wirtualnymi) pieniędzmi. Innymi słowy - Top of the Top. (W ostatnim momencie okazało się ze zostało tam dwóch którzy mieli przejść do ISO strefy, ale jednak się nie załapali. Istnieją dwie teorie tłumaczące tę niespodziankę: zabrakło w strefie ścianki do ich odgrodzenia, bądź tez nie chcieli po prostu siąść obok tych co programują w Javie - bo to język przez nich znienawidzony.)

II piętro - to miejsce zostało przeznaczone dla kolegów zajmujących się różowymi stronami, oraz innymi usługami na telefon. Zdarzają się dni gdy na piętrze tym czuć przebijającą wrogość, zdarzają się dni gdy ktoś wciąż pyta ile ty masz latek, ale generalnie to ekipa dość zabawna i pomysłowa, a faktu tego nie zmieniają nawet pojedyncze wyskoki w postaci stawania okoniem... No i nie zapominajmy o koledze który potrafi momentalnie zmienić zespół czy też managera, a w międzyczasie jeszcze coś przetestować.

I piętro - najniższe w hierarchii, a jednak miejsce niezwykłe. Będzie to bowiem "strefa ISO". Piętro to podobno jest tak dobrze strzeżone, że nawet do drzwi istnieją tylko dwa klucze... Znaleźli się tu ludzie pracujący dla kogoś kryjącego się pod tajemniczym skrótem CL. Istniały pewne obawy czy da się usadzić w jednej, wydzielonej przestrzeni ludzi ze świata .Net i świata Java - ale pierwsze dni pokazały że jest to możliwe. Znani z innych wpisów Pan Jacek i Kamil postanowili zintegrować piętro przy pomocy szampana - i myślę ze pomysł ten jest godny naśladowania. Piętra wyżej powinny brać przykład.

Nasz wzrost spowodował też powstanie pewnego problemu logistycznego. Sprawne, i zgodne z zasadami bezpieczeństwa zamknięcie dwóch pięter, było sporym wyzwaniem. Wraz ze strefą ISO problem ten urósł do tak dużego rozmiaru, ze nie został on ostatecznie rozwiązany nawet podczas burzy mózgów jaka przetoczyła się przez firmową skrzynkę mailowa... Aż strach pomyśleć jak będziemy zamykali firmę gdy zacznie tu pracować mityczne 200 osób.